Najdłuższa podróż życia

Idę w świat” – zwykł mawiać mój dziadek, kiedy byłam małą dziewczynką. -„A gdzie jest ten świat?” – Pytałam z ciekawością 6-latki. „Daleko“ –„Weźmiesz mnie ze sobą?” „Jak podrośniesz”. W Sylwestra ruszam w moją najdłuższą podróż życia. Trochę trwało, zanim zapadła ostateczna decyzja o porzuceniu komfortowego życia, ciepłej posadki i przytulnego mieszkania. Wielu z was ma wątpliwości i lęka się tego kroku. Ja też je miałam i myślę, że ma je każdy długodystansowy podróżnik, dlatego pragnę podzielić się z wami z moimi wrażeniami.

Tajemnicze zniknięcia dziadka pamiętam bardzo dobrze, bo niesamowicie nurtowało mnie, jaki jest ten świat, w który wyruszał mój dziadek. Wracał zawsze z ciepłym chlebem i świeżymi bułeczkami. Dziś wiem, że jego słowa „Idę w świat”, znaczyły idę na zakupy. Niezamierzenie jednak rozpalił on we mnie pasję poznania świata i wyruszenia we własną drogę. Patrząc wstecz, moje wszystkie kroki dążyły do punktu, w którym jestem dzisiaj.

Jak rzucić wszystko i wyruszyć w podróż życia

Najtrudniej było dla mnie zaakceptować, że zostanę „bezdomna” i muszę wysprzedać większość mebli. Dosłownie do ostatniego dnia zwlekałam z wypowiedzeniem mieszkania i to właśnie był dla mnie przełomowy moment. Potem poszło wszystko z górki. Najważniejsze jest, aby konsekwentnie dążyć do celu. Założyłam bloga. Fotografowałam meble, wystawiałam je na sprzedaż w Internecie i powoli wyzbywałam się tego, co zbędne. Resztę pakowałam do kartonów, a w przerwach czytałam blogi innych, co już wyruszyli, bądź wrócili. Otuchy dodawało mi to, że żaden z podróżników nie żałował swojej decyzji, wręcz przeciwnie. Większość z nich bez wahania wyruszyłaby ponownie. Na biurku postawiłam sobie globus i podróżowałam po nim w chwilach zwątpienia. Kupiłam sobie nowy aparat fotograficzny i zajęłam się fotografią. Zalogowałam się na rozmaitych portalach, zrzeszających pasjonatów podróży i wymieniałam doświadczeniami. Każdego dnia byłam o krok bliżej spełnienia mojego marzenia.

Praca, czy podróż życia?

Z pracą rozstałam się bez większych sentymentów. Zawsze można znaleźć nową, ale życie ma się jedno! Moją pasją były zawsze podróże. 1/3 mojego życia spędziłam poza granicami kraju, lecz ciągle brakowało mi czasu i przestrzeni. 4 tygodnie urlopu w roku, to za krótko, aby realizować marzenia. Denerwowało mnie, że nawet na urlopie jestem w pośpiechu, żeby jak najwięcej zobaczyć i poznać, bo następny dłuższy urlop za rok! Ile dłuższych urlopów ma się w przeciągu życia, zanim oczywiście pójdzie się na emeryturę? Dłużej czekać nie chciałam i już teraz wiem, że nigdy tej decyzji nie będę żałować.

Moje dotychczasowe urlopy były dokładnie zaplanowane, tym razem nie mam planu, tylko bilet lotniczy i początkowy cel. I parę szczepień na choroby tropikalne. Reszta wyjdzie w toku. Nie wiem też, kiedy wrócę, to pokaże czas. Jak zwykł mawiać mój dziadek „idę w świat”… tylko, że na takie troszkę „dłuższe zakupy”, a w torbie będę miała, zamiast chleba i ciepłych bułeczek, pełno – mam nadzieję – cudownych wrażeń!

Zapraszam do śledzenia moich losów, tutaj na blogu.

Spodobał ci się mój wpis? Pragniesz odbyć podobną podróż i masz jakieś pytania? Skomentuj poniżej, podziel się nim z innymi, albo napisz do mnie maila.

4 komentarze do “Najdłuższa podróż życia”

Dodaj komentarz

Dodano do koszyka.
0 produktów - 0,00